20 paź Rzeczywiste znaki towarowe a gry komputerowe
Gry komputerowe w miarę wzrostu popularności uzyskały nie tylko fundusze, ale również możliwości pozwalające ich twórcom na budowanie coraz bardziej realistycznych światów. W wielu z nich spotkamy się z wciągającymi, ujmującymi serca postaciami i ich historiami.
Z pewnością wiele razy zastanawialiście się, dlaczego kultowi bohaterowie z popularnych serii gier nie reklamują powszechnie dostępnych produktów. Czemu Sonic nie biega w butach marki Nike, dla których jest wręcz stworzony? Albo czemu temperamentny Kratos z God of War nie je snickersów, żeby uspokoić się i dobrze przemyśleć swoje decyzje? Stworzyliby przecież doskonałe kampanie reklamowe, rozpowszechniając je praktycznie samą swoją obecnością. Jeżeli mieliście takie myśli, jak się z pewnością domyślaliście, odpowiedź znajdziemy w prawie własności intelektualnej.
Prawa własności intelektualnej w grach komputerowych
Gry dla zapewnienia pełniejszej immersji[1] często zawierają postaci czy produkty istniejące w rzeczywistym świecie. Przykładowo w Grand Theft Auto (GTA), szeroko rozpoznawalnej franczyzie zbudowanej przez Rockstar Games, spotkamy się na każdym kroku z cichymi odniesieniami i ukłonami do powszechnie znanych produktów. Wystarczy spojrzeć na ogromną ofertę pojazdów używanych do przemieszczania się po elektronicznej makiecie Los Angeles, aby zauważyć, jak wiele wspólnego mają z prawdziwymi markami – na przykład pojazd Pfister Neon, który stanowi kopię popularnego Porsche Taycan (zainteresowanych odsyłamy tutaj).
Już w roku 2012 Paryski sąd orzekł w tym zakresie, że użycie symbolu Ferrari na jednym z samochodów jest dopuszczalne ze względu na swobodę wypowiedzi i brak ryzyka wprowadzenia w błąd konsumentów.[2] Nikt nie pomyślałby raczej, że jest to płatna reklama produktu czy próba wykorzystania popularności luksusowej firmy. Serie takie jak GTA opierają się na parodii i nawiązaniach wokół których Rockstar i inne studia muszą bardzo delikatnie krążyć, jeżeli nie chcą naruszyć praw poszczególnych firm.
Co wspólnego ma Call of Duty z prawem własności intelektualnej – dotychczasowe rozwiązania
Przez wiele lat studia, tworząc gry, uzyskiwały licencje od poszczególnych przedsiębiorstw i producentów. Jako przykład można wskazać studio Activision, które na potrzeby serii Medal of Honor oraz Call of Duty nabywały licencje od producentów broni. W ten sposób bez obaw mogli używać w swoich produkcjach nazwy karabinów wykorzystywanych w rzeczywistych konfliktach zbrojnych[3].
Widać jednak, że nie zawsze studia nabywają licencje. Przykładowo w najnowszej odsłonie Call of Duty: Warzone producenci zdecydowali się na alternatywne nazwy jak np. „Assault Rifle Alpha”. Pomimo tego gracze z łatwością rozpoznawali bronie z poprzednich odsłon. Jednocześnie skarżyli się w związku z tym na mylący i wprowadzający chaos system nazewnictwa, żądając od twórców gry zmian bądź wyjaśnień. Jak później potwierdzili deweloperzy na Twitterze, wynika to właśnie z „przyczyn prawnych / licencyjnych”[4]. Możemy zatem domyślać się, że chodzi tu właśnie o brak uzyskania odpowiednich licencji dla nazewnictwa.
Nie wszystkie studia widzą jednak konieczność zdobywania licencji dla przedstawiania prawdziwych produktów. Co zatem dzieje się w sytuacji, gdy gra wykorzystuje chronioną markę ze świata rzeczywistego?
Sprawa Manchester United v SEGA – gry komputerowe a prawo własności intelektualnej
Sprawą, która niedawno ujrzała swój finał jest spór pomiędzy klubem piłkarskim Manchesterem United, a producentem i wydawcą gier SEGA, twórcy bardzo znanego symulatora Football Manager.
Klub z Manchesteru jest właścicielem wiele zarejestrowanych w UE znaków, w tym słownego „MANCHESTER UNITED” (001333640) oraz słowno-graficznego prezentujące herb klubu (000761312). Ochrona przyznana im przez te rejestracje rozciąga się także na używanie znaku towarowego dla „oprogramowania komputerowego”. W grze wypuszczonej przez SEGA zespół figuruje od 30 lat, jednak w przeciwieństwie do tytułów takich jak FIFA, Football Manager nie posiada licencji dla używania herbu klubu Manchester United w roku 2020 w końcu uznał, że nie będzie dalej tolerował naruszeń i wystąpił do producenta z żądaniem usunięcia[5] [6].
Twórca gry twierdził, że użycie nazwy klubu było „uzasadnionym odniesieniem do drużyny piłkarskiej Manchester United w kontekście piłkarskim” i wskazała, że była ona używana w Football Manager od 1992 roku bez skargi. Wysyłała też kopie serii członkom zespołu zarządzającego klubu i także jeden z trenerów komentował, że grał w nią, tak więc mieli oni pełną świadomość wyglądu swojego klubu wewnątrz gry. SEGA twierdziła też, że nieużywanie nazwy stanowiłoby nieuzasadnione ograniczenie prawa do wolności wypowiedzi[7].
Z drugiej strony Manchester United twierdził też, że SEGA naruszyła chronione logo klubu poprzez nieużywanie w grze ich oficjalnego herbu, ponieważ jak twierdzili ich prawnicy „Konsumenci oczekują, że zobaczą herb klubu obok nazwy Manchester United[…] i brak tego jest równoznaczny z bezprawnym użyciem”, pozbawiając ich tym samym posiadania licencji do herbu. Wynika to z faktu, że Football Manager nie używa w grze oficjalnych herbów klubowych. Zamiast tego wykorzystuje ogólne plakietki, które pokazują kolor zestawu (na przykład czerwono-biała dla MAN UTD). SEGA argumentowała, że uproszczone logo Manchesteru United jest jednym z 14 ogólnych szablonów logo i wyraźnie wskazuje, że nie jest oficjalnym znakiem zarejestrowanym przez klub[8].
Ostatecznie strony osiągnęły porozumienie i w kolejnych wersjach gry klub będzie podpisany jako „Manchester UFC” lub „Man UFC”, ale jak podkreśla SEGA „nie potrzebuje licencji na używanie nazwy 'Manchester United’ i dokonała tej zmiany w geście dobrej woli, aby obie strony mogły ruszyć dalej”.[9] Sprawa ta jednak obrazuje, że o spór nie jest wcale trudno jeżeli studio chce działać bez licencji.
Sprawa Humvee v Activision – spór o rzeczywisty znak towarowy w grze komputerowej
W marcu 2020 roku Sąd w Nowym Yorku orzekł w sprawie pomiędzy Humvee (znany producent pojazdów wojskowych wykorzystywanych w konfliktach zbrojnych) a wspomnianym już Activision. Studio użyło pojazdów w dziewięciu odsłonach gry Call of Duty. Pojazdy służyły do transportu graczy, ale też wykorzystano je w tle w wielu dialogów oraz zastosowano jako stałe części niektórych map, z którymi gracze mogą prowadzić interakcję w formie wysadzania czy ich częściowego kontrolowania[10].
Humvee zarzuciło Activision, że celowo stara się oszukać graczy i przekonać ich, że gra posiada oficjalnie nabytą licencję do wykorzystania ich militarnych pojazdów. Activision zaprzeczyło stwierdzając, że ma prawo do przedstawienia oficjalnego sprzętu wojskowego w grze o tym klimacie na podstawie pierwszej poprawki do konstytucji USA[11].
Ostatecznie sąd nie dopatrzył się naruszenia i stwierdził , że podczas gdy stworzenie gry było możliwe bez wykorzystania obecności pojazdów Humvee, to wzmacniają one istotnie poczucie realizmu dzieła. Służą także celom dalekim od handlowania samą skarżącą marką. Ponadto wykorzystanie pojazdów używanych przez prawdziwe wojska uzasadnia wyznaczony przez studio cel artystyczny, jakim jest realizm gry i wierne oddanie rzeczywistości[12]. Sprawa ta dowodzi, że twórcy gier nie są zupełnie bezradni i nie mają związanych rąk w zakresie przedstawiania rzeczywistych przedmiotów – należy jednak zachować daleko idącą ostrożność.
Wykorzystanie rzeczywistego znaku towarowego w grze komputerowej – jak się bronić?
Sprawa Humvee v. Activision pozwala lepiej zrozumieć granicę dotyczącą wykorzystania znaków innego podmiotu. Wierne odwzorowanie otaczającej nas codzienności może być silnym argumentem dla gier kładących nacisk na realizm. Pytaniem kluczowym staje się jednak konieczność wykorzystania danej marki, aby takowy realizm gry przekazać. Nawet te same spółki, jak widać na przykładach Rockstar i Activision, starają się zwyczajowo unikać przedstawienia chronionych znaków towarowych w jednych odsłonach, w drugich stawiając na użycie uzasadnione artystycznym staraniem wiernego oddania rzeczywistości. Wszystko zależy od przyjętej strategii, którą najlepiej skonsultować z prawnikiem.
Powyższe sprawy pokazują, że zakres wyznaczający w jakich sytuacjach możemy wykorzystać istniejące znaki towarowe wewnątrz swoich gier jest bardzo wąski. Należy pamiętać, że działanie takie zawsze pociąga za sobą istotne ryzyko. Warto zatem zastanowić się, czy zamieszczenie danego logo jest konieczne dla utrzymania klimatu gry i czy na pewno najlepszym rozwiązaniem nie byłoby uzyskanie licencji bezpośrednio od właściciela i uniknięcie potencjalnych sporów, bądź całkowite jego porzucenie.
[1] Zgodnie z definicją można to opisać jako proces „zanurzania” albo „pochłaniania” osoby przez rzeczywistość wirtualną. Mówiąc prościej chodzi o wciągnięcie w rozgrywkę i sprawienie, że gracz się w nią wczuje.
[2] Wyrok Sądu Apelacyjnego w Paryżu z dnia 21 września 2012 r., TakeTwo Interactive Software Inc. i SAS Take-Two Interactive France przeciwko Ferrari SpA, sygn. akt. 11/00654
[3] Malathi Nayak, „Video game maker drops gun makers, not their guns” 2013, Reuters
[4] Sam Leichtamer “For legal reasons we can’t” Twitter,15 grudnia 2021, https://twitter.com/Lighthammer_/status/1471232108828020744?cxt=HHwWkMC-zdvz7uooAAAA
[5] Stephen Dawson „Manchester United Settle Trade Mark Dispute with SEGA” 2021, William Fry
[6] Amay Jain „Manchester United v. Sega & SI (Football Manager): An Exciting Techno-Legal Prospect” 2020, IP Bloke
[7] Wyrok Sądu Najwyższego w Anglii i Walii z dnia 4 czerwca 2020 r., Manchester United Football Club Ltd przeciwko SEGA Publishing Europe Ltd i Anor, [2020] EWHC 1439 (Ch)
[8] Ibidem
[9] FootballManager, „Sega maintains it does not need rights to use the Man Utd name, does it out of good will” 6 sierpnia 2021, Twitter, https://twitter.com/FootballManager/status/1423602468005556227
[10] Wyrok Sądu południowego dystryktu Nowego Jorku, AM General LLC przeciwko ACTIVISION BLIZZARD Inc., ACTIVISION PUBLISHING Inc. oraz Gaming Corp., sygn. akt. 1:17-cv-08644-GBD-JLC, strona 4
[11] Ibidem, strona 4
[12] Ibidem, strona 10 – 12